Złapałam Federico za rękę i polecieliśmy na naszych
skrzydłach do nieba. Zatrzymaliśmy się w moim apartamencie, jednak kilka sekund
później zjawiła się Amanda, będąca Serafinem, tak jak mój ukochany.
− Złamaliście zasady i teraz Wielka Rada chce Was widzieć
przed swoim obliczem. – Powiedziała oficjalnym tonem spoglądając przy tym z
wyrzutem na Federico.
Chłopak objął mnie w pasie ramieniem i ruszyliśmy w
kierunku Los Angeles. Dzięki mocy naszych skrzydeł byliśmy raptem kilka
sekund później na miejscu.
Weszliśmy przez wielkie drewniane rzeźbione drzwi, które
prowadziły do pięknej niebiańskiej Sali wyłożonej białymi kafelkami na
posadzce, z białymi ścianami. Na środku stała pięknie rzeźbiona ławka, lecz wiedziałam,
do czego ona służy Radzie.
Członkowie Rady stali pod północną ścianą i czekali na
nasze przybycie. Wszystkich pięciu członków miało na sobie czerwone peleryny ze
złotymi wstawkami. To był pierwszy inny kolor poza bielą, jaki widziałam u
anioła od czasu swojego śmiertelnego wypadku samochodowego.
Złapałam Federico za rękę, bo zaczęłam się trochę
denerwować. Mój ukochany wyczuł moje emocje, więc pokrzepująco ścisnął
delikatnie moją dłoń.
− Czekaliśmy na Was. – Powiedział anioł stojący na
środku. – Podejdźcie bliżej.
Podeszliśmy bliżej Wielkiej Rady ciągle trzymając się za
ręce
− Macie, coś na swoją obronę? – Spytał oficjalnym tonem
jeden członków Wielkiej Rady.
Federico spojrzał na mnie wzrokiem pełnym miłości i
pasji, po czym czule uśmiechnął się w moją stronę.
− Nie mamy nic. Po prostu zakochaliśmy się w sobie, a te
uczucie było od nas silniejsze. – Powiedział swobodnym tonem mój ukochany.
− W takim razie wiecie, że musicie ponieść konsekwencje
swoich działań? – Spytał ten sam członek Rady.
Spojrzeliśmy sobie w oczy z Federico z czułością i
odwróciliśmy się z powrotem w stronę Wielkiej Rady.
− Wiemy. – Odparliśmy zgodnie w tym samym czasie.
Nagle podeszli do nas członkowie Rady i jednym ruchem
wyrwali nam skrzydła, po czym od razu spadliśmy z nieba. Upadek z nieba nawet
nie był tak bolesny, jak się spodziewałam.
Od razu wtuliłam się w ciało Federico i na niego
spojrzałam z szeroko otwartymi oczami. Nie tylko ja byłam w szoku, bo on też
nie ukrywał zdziwienia. Dzięki utracie skrzydeł mogliśmy czuć swój dotyk.
To było niepowtarzalne przeżycie. Tą noc spędziliśmy w jednym z nowojorskich hoteli.
Jednak minęła nam ona głównie na rozmowie, oglądaniu swoich wspomnień z życia
poprzez dotykanie ran po skrzydłach.
Następnego dnia rano
poszłam normalnie do szkoły po drodze spotykając się z Maddie. Dziewczyna na
mój widok od razu mocno przytuliła mnie do siebie.
Federico w tym czasie miał załatwić kilka spraw, jednak
nie chciał mi powiedzieć, co to takiego.
− Ava mieliście wczoraj problemy? – Spytała moja
przyjaciółka zniżając głos.
W odpowiedzi kiwnęłam lekko głową. Dziewczyna chciała
mnie pocieszająco pogłaskać po plecach, jednak trafiła na ranę i od razu
przeniosła się do moich wspomnień. Nie miałam pojęcia, co zobaczyła, ale gdy
się ocknęła mocno się skrzywiła.
− Od kiedy aniołowie robią takie potworne rzeczy? I
najważniejsze, co to było, co widziałam? – Bez przerwy zadawała pytania.
− Maddie opowiem Ci o tym, kiedy indziej, bo twój Stróż
nie może tego słyszeć. Jeszcze dziś a najpóźniej jutro poznasz odpowiedź na
wszystkie swoje pytania, ale na razie nie mogę na nie odpowiedzieć. –
Powiedziałam zdławionym tonem.
Dziewczyna pocieszająco się do mnie uśmiechnęła i
ruszyłyśmy dalej w stronę szkoły. Nie miałam pojęcia, co nas dziś czeka, ale
miałam złe przeczucia.
Oczywiście Lilly ciągle sądziła, że będę nadal próbować
sprowadzić nią na jej stanowisko, ale szczerze mówiąc odkąd z Federico
oficjalnie staliśmy się parą nie obchodziło mnie to już. Poza tym to nie moje
zajęcie. Przecież wczoraj na zawsze zostałam odsunięta od tego obowiązku.
Nadal nie mogłam uwierzyć, że jakikolwiek anioł mógł się
związać z takim potworem, jak wampir. Jednak to już nie moje zmartwienie.
Podczas pierwszej lekcji, jaką była biologia nauczycielka
stanęła smutna przed biurkiem i mierzyła nas wszystkich wzrokiem.
− Wczoraj Wasz kolega ze szkoły został zabity na
cmentarzu. Zastano go w kałuży krwi, jednak policja nie może odnaleźć sprawcy.
Wszystkich proszę o zachowanie wszelkich środków ostrożności. – Powiedziała
nauczycielka.
Obie z Maddie wiedziałyśmy, o kim mówiła nasza
nauczycielka, jednak nie mogłyśmy powiedzieć, jaka była prawda.
Przecież nie mogłam zdradzić naszego świata. Choć uważam,
że ludzie mają prawo wiedzieć, jakie istoty żyją wśród nich.
Przed w-fem czekała na mnie Lilly. Nie miałam pojęcia,
czego ona może ode mnie chcieć. Lecz od razu było widać, że jest wściekła.
− Wiem, że to Ty go zabiłaś. Jak mogłaś!? To był Nasz
przyjaciel! – Wykrzyczała mi prosto w twarz.
− Oj Lilly. Ja wykonywałam tylko swoje zadanie, którego
priorytetem jest chronienie Maddie. Poza tym nie rozumiem, jak Anioł może być z
wampirem i przyjaźnić się z wilkołakiem. A co dziwniejsze, jak wilk i umarlak
pijący krew ludzką mogą się przyjaźnić. Lecz to już nie mój problem. A teraz
przepraszam, ale się spieszę. – Powiedziałam z uśmiechem na twarzy, bo w oddali
zobaczyłam Federico.
Szybko do niego podeszłam i mocno się do niego
przytuliłam. Chłopak przyciągnął mnie do siebie i złożył czuły pocałunek na
moich ustach. Nadal nie mogę uwierzyć w to, że czuję jego dotyk.
− Skończyłaś już zajęcia? – Spytał zatroskany.
− Nie. Mam jeszcze jedną lekcję i później będę już wolna.
Na szczęście mam dziś tańce, bo na normalnym w-fie bym nie została. – Odparłam z
uśmiechem.
− Dobrze to poczekam na Ciebie, bo mam małą
niespodziankę. – Powiedział tajemniczym tonem.
Głośno westchnęłam, bo za nami rozległ się dzwonek na
lekcje. Wróciłam do szkoły i udałam się na zajęcia, gdy przebierałam się z
Maddie w szatni dziewczyna spojrzała na moje rany na plecach widocznie
zaniepokojona.
− Ava, co to jest? – Spytała przerażona.
Nie dziwię się jej. Sama bym się bała widząc u kogoś tak
wielkie rany w kształcie odwróconej litery V. Westchnęłam i szybko nałożyłam na
siebie bluzkę.
− Maddie wytłumaczę Ci wszystko, kiedy indziej. –
Powiedziałam poważnym tonem.
Już się nie mogłam doczekać, aż moje skrzydła odrosną.
Brakowało mi latania. Poszłyśmy obie na w-f, który minął nam bardzo szybko. Gdy
przebierałam się w poprzedni strój Federico telepatycznie przesłał mi adres,
pod który miałam się udać. „Brooklynstreet
158.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz