wtorek, 20 maja 2014

Rozdział II - Odwiedziny

            Dużo myślałam, w jaki sposób mam przekazać swoim najbliższym, żeby przestali się zamartwiać moją śmiercią.
            Wiedziałam, że teraz już nie będę mogła tak często ich odwiedzać, jak bym chciała, bo miałam teraz być Aniołem Stróżem dziewczyny z Nowego Jorku.
            Postanowiłam wybrać się do snów swojej siostry, bo wiedziałam, że tylko ona będzie w stanie mnie zrozumieć i będzie w stanie przekonać wszystkich moich najbliższych, aby przestali się zadręczać moją śmiercią.
            Każdy anioł cierpiał widząc, że jego najbliżsi cierpią z powodu jego odejścia ze świata żywych.
            Jedyną możliwością, gdzie anioł mógł rozmawiać we śnie ze swoimi najbliższymi był moment, gdy miał powiedzieć swoim bliskim, aby zaczęli żyć dalej. Wtedy też każdy anioł miał prawo wybrać scenerię snu danej osoby. Niestety problem polegał na ty, że to działało tylko raz, więc trzeba było przemyśleć wszystko łącznie z tym, kogo chcemy w ten sposób „zaszczycić swoją obecnością”.
            Gdy nad moim dawnym miejscem zamieszkania stał się środek nocy i miałam pewność, że wszyscy z mojej rodziny już śpią, weszłam do swojego dawnego domu.
            Stanęłam przy łóżku swojej siostry w naszym dawnym pokoju, który teraz należał już do niej.
            Zaczęłam rozglądać się w podziwie zmian, jakie zaszły w tym miejscu. Ściany z koloru fioletowego zmieniły się na błękit. Nie było już łóżka piętrowego tylko jedno łóżko z baldachimem przy głowie. Natomiast na ścianach wisiały plakaty z bohaterami jej ulubionego serialu. Najbardziej zdziwił mnie fakt, że na każdej ścianie wisiały moje zdjęcia, które robiła mi w dzień moich osiemnastych urodzin.
            Wtedy jeszcze żadna z nas nie wiedziała, że krótko po urodzinach umrę. Żałowałam, że kiedyś tak często się kłóciłyśmy.
            Usiadłam na skraju łóżka swojej siostry i weszłam do jej umysłu, aby zobaczyć się z nią we śnie.
            Stworzyłam obraz parku i bawiących się w nim dzieci, a wśród nich byli moi dwaj młodsi bracia, za którymi tęskniłam, mimo że przez całe moje życie mi dogadywali. Natomiast moja siostra Vanessa i ja siedziałyśmy na ławce.
            Vanessa była szczupłą wysoką blondynką o krótkich włosach i pięknych błękitnych oczach.
            Na wspomnienie błękitnych oczu mojej siostry przypomniał mi się Serafin, który prowadził moją ceremonię przed kilkoma godzinami.
            Wtedy pozwoliłam już, aby umysł mojej siostry wdrążył sen do jej umysłu. Z początku była ona zdziwiona nowa scenerią.
            Zaczęła się rozglądać dookoła. Najpierw spostrzegła drzewa znajdujące się wokół parku, później huśtawki, karuzelę, zjeżdżalnię, skate park sąsiadujący z placem zabaw i dopiero na samym końcu zauważyła, że siedzę obok niej.
            Van, bo tak nią zdrobniale nazywałam, w pierwszym momencie zaniemówiła, a później zaczęła płakać.
            Objęłam nią opiekuńczo ramieniem pozwalając jej się wypłakać. Zapomniałam, że moja siostra zawsze na początku naszego spotkania w jej snach zaczyna płakać.
            − Ava, ale jakim cudem jesteśmy tutaj razem? Przecież ty nie żyjesz już dwa lata. – Powiedziała moa młodsza siostra zalewając się łzami.
            Nie wiedziałam, w jaki sposób mam nią poinformować, że jestem tutaj właśnie z powodu ich ciągłych płaczów z mojego powodu.
            − Van przyszłam dziś tutaj tylko z waszego powodu. – Powiedziałam starając się dobrać odpowiednie słowa.
            − Jak to z naszego? Coś jest nie tak? – Zapytała moja siostra za bardzo przejęta moimi odwiedzinami.
            − Van nie możecie się tak ciągle zadręczać moją śmiercią. To był wypadek. Było ślisko na drodze i stało się. To się zdarza, ale wy musicie być silni. Mogłam z tym przyjść tylko do Ciebie, bo wiem, że powiesz o tym wszystkim łącznie z Amelią. Nie chcę, żebyście dalej rozpaczali po moim odejściu. Starajcie się żyć dalej.
            Do mojej siostry oczu napłynęły łzy i znów zaczęła płakać.
            − Vanessa proszę nie płacz. Pamiętaj, że ja zawsze będę nad wami czuwać i na zawsze zostanę w waszych sercach.
            Wtedy jej oczy rozbłysły iskierkami nadziei i mocno mnie przytuliła do siebie.
            − Ava a szczęśliwa jesteś tam, gdzie teraz jesteś? – Zapytała w pewnym momencie moja siostra.
            − Tak Van jestem szczęśliwa, ale nigdy nie będę mogła spokojnie patrzeć na to, jak wszyscy się zadręczacie moją śmiercią. To musiało się stać.
            Nagle poczułam, że zbliża się koniec moich odwiedzin w jej śnie, więc pożegnałam się z siostrą i opuściłam jej sen.
            Nie spieszyło mi się wrócić do nieba, więc postanowiłam trochę posiedzieć w swoim dawnym domu.
            Postanowiłam przenieść się teraz do pokoju moich rodziców.
            Anioły miały dobry wzrok, więc ciemność nam nie przeszkadzała i mimo braku światła widzieliśmy wszystko wyraźnie.
            W pokoju moich rodziców ściany były w kolorze cappuccino, a na ścianach wisiały obrazy. Jeden przedstawiał świętą rodzinę, drugi rajski ogród, trzeci stworzenie Adama. Natomiast najbardziej zawsze podobał mi się obraz, który cały był wykonany ze skóry zwierzęcej i przedstawiał skrzypce, świecę i jakieś nuty.
            Nagle usłyszałam nierówny oddech mojego psa. Wiedziałam, że był już stary, ale i tak chciałam mu pomóc, aby mój brat na razie jeszcze nie musiał żegnać się ze swoim pupilem. Podeszłam do psa i uklęknęłam przed nim. Położyłam swoje ręce na jego ciele i skupiłam się na ego nierównym oddechu, aby go wyrównać.
            Każdy anioł miał w sobie moc uzdrawiania, która działała na każdą istotę poza nim samym, jednak rany aniołów goiły się w bardzo szybkim tempie.
            Podnosząc się z ziemi zauważyłam, że na szafie w ramkach były poustawiane moje zdjęcia z różnych etapów mojego życia, gdy jeszcze byłam wśród żywych.
            Nagle zaczęło się we mnie zbierać tyle emocji na raz. Byłam wzruszona, zasmucona, wściekła i nie wiem, co jeszcze się we mnie kryło, ale wiedziałam, że nie mogłam dłużej zostać w tym pokoju, bo nie miałam pojęcia, czym mogło się to skończyć.
            Ostatni raz spojrzałam w stronę łóżka śpiących rodziców i smutno uśmiechnęłam się w ich stronę, choć i tak wiedziałam, że nie będą wiedzieli o mojej wizycie w ich pokoju.
            Postanowiłam wejść do pokoju braci i pożegnać się z nimi. Wiedziałam, że nie będę ich już odwiedzać w czasie snu.
            Stanęłam między łóżkami braci i spojrzałam na ich smutne miny podczas snu. Nie chciałam, aby tak wyglądali, jednak nie mogłam nic zrobić.
            Chwilę przypatrywałam się smutnym minom moich braci podczas snu, lecz nie mogłam na to dłużej patrzeć i wróciłam do nieba, aby przygotować się do swojej nowej roli w świecie istot niewidzialnych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz