Podczas przerwy na lunch wybrałam się do Central Parku, gdzie miałam spotkać się z Upadłą Anielicą Śmierci.
Dziewczyna już na mnie czekała w parku i nie wyglądała na zadowoloną z tego spotkania. Przybrałam ludzką postać i podeszłam do Lilianne.
− Czego ode mnie chcesz? Kto Cię przysłał? – Dziewczyna zadawała pytania bez opamiętania.
− Lilianne przestań zadawać tyle pytań i wysłuchaj tego, co mam Ci do przekazania.
Anielica niechętnie przestała zadawać pytania i skoncentrowała na mnie całą swoją uwagę.
− Jeden z Serafinów prosił mnie, aby Ciebie przekonać, żebyś wróciła do swojego prawdziwego zadania. Im naprawdę zależy, abyś znów była Aniołem Śmierci. Masz czas do północy, aby się nad wszystkim zastanowić. – Powiedziałam i odeszłam.
− Przekaż Serafinom, że nie wrócę. Jestem szczęśliwa tu na ziemi z chłopakiem, którego kocham ze wzajemnością. – Odparła dziewczyna.
Znów stałam się niewidzialna i w jednej chwili znalazłam się przy swojej podopiecznej.
Cały czas zastanawiała mnie jedna rzecz. Lilianne mówiła coś o jakimś chłopaku. Chyba nie miała na myśli tego wampira? Przecież każdy anioł wie, że nie wolno nam wiązać się z ludźmi, czy innymi istotami nadprzyrodzonymi, które nie należą do naszego gatunku. Ale jeśli nie straciła skrzydeł z powodu miłości do wampira to, z jakiego?
Dzień minął mi spokojnie. Maddie nie miała żadnych większych problemów. Tego dnia podejmowała poprawne decyzje z moją pomocą.
Gdy dziewczyna wieczorem poszła spać, wróciłam do swojego apartamentu nad Nowym Jorkiem.
Ten biały kolor naprawdę zaczął mnie już przytłaczać. Po wejściu do pokoju zastałam na stole świeży bukiet kolorowych kwiatów. Ale skąd on się tam wziął? Przecież ja dziś nie przynosiłam ze sobą żadnych kwiatów.
Weszłam w głąb swojego mieszkania i poczułam czyjąś obecność. Im bardziej zbliżałam się do sypialni tym bardziej byłam pewna, że ktoś tam jest. W środku zastałam Federico leżącego na moim łóżku.
− Przestraszyłeś mnie. – Powiedziałam z uśmiechem na twarzy. – Nie wiesz skąd te świeże kwiaty wzięły się w moim pokoju? – Spytałam z uśmiechem i usiadłam na brzegu swojego łóżka. – A tak w ogóle to, co tutaj robisz?
− Przepraszam Avalanna nie chciałem Cię przestraszyć. Kwiaty ja przyniosłem, bo twoja przełożona mnie o to prosiła. A przyszedłem, bo chciałem zobaczyć, jak sobie radzisz z zadaniem. – Odparł przeciągając się na moim łóżku.
Szeroko się uśmiechnęłam i z niedowierzaniem pokręciłam głową. Coś mi się nie chce wierzyć, aby Serafin przyszedł do mnie tylko po to.
− Myślałam, że wy możecie zobaczyć, jak wszystkie anioły radzą sobie ze swoją pracą. – Odparłam z uśmiechem.
Chłopak westchnął. Wiedziałam, że był inny powód jego wizyty.
− Masz mnie. Po pierwsze stęskniłem się za Tobą. Nie wiele jest w niebie tak pięknych i młodych anielic, jak ty. Dlatego żałuje, że musiałaś tą posadę dostać tak daleko od centrum. Po drugie Serafini przysłali mnie, żebym z Tobą porozmawiał na temat twojej rozmowy z Lilianne. To prawda my możemy zobaczyć, jak radzicie sobie ze swoją pracą, ale niestety nie możemy słyszeć tego, o czym rozmawiacie. Wszyscy się zastanawiają, czy Lilianne do nas wróci. – Gdy mówił o mnie to jego oczy tak słodko zabłysły.
Nie miałam pojęcia, z jakiego powodu, ale miło było go znów zobaczyć.
− Federico nie udało mi się jej przekonać. Powiedziała mi, że nie wróci, bo jest zakochana ze wzajemnością i podejrzewam, że jej wybrankiem jest wampir. Czułam jego obecność w szkole, gdy pilnowałam Maddie, a Lilianne ciągle przebywa w jego towarzystwie. – Odparłam zrezygnowana.
Serafin przez dłuższy czas patrzył na mnie zdezorientowany. Jednak po chwili się otrząsnął i znów stał się poważny.
− Avalanna w imieniu wszystkich Serafinów mam do Ciebie ogromną prośbę. Dowiedz się, jak najwięcej o jej związku z wampirem, a ja wracam już do Los Angeles. Niedługo znów się spotkamy i wtedy powiem Ci więcej na temat naszego planu odzyskania jednej z najlepszych Anielic Śmierci. Uważaj na siebie i wykorzystaj wszystkie środki możliwości, aby dowiedzieć się, co ich łączy. Do zobaczenia Ava. – Powiedział Serafin i opuścił moje mieszkanie.
Pewnie będziecie się zastanawiać, dlaczego Federico miał wrócić do Los Angeles. Cóż nie bez powodu LA nosi nazwę miasta aniołów. To właśnie nad nim znajduje się centrum nieba i to tam żyje większość aniołów. Między innymi: Serafini, Archaniołowie oraz Aniołowie Stróże, którzy opiekują się ludzkimi mieszkańcami miasta.
Rano od razu znalazłam się przy Maddie i razem z nią udałam się do jej szkoły. Bez problemu znalazłam Lilianne. Niestety przy niej ciągle był wampir.
Wtedy dowiedziałam się, że chłopak ma na imię Jackob. Cóż był przystojny, ale przecież mamy swój regulamin, gdzie jest dokładnie zaznaczone, ze nie powinniśmy się spotykać z innymi istotami niż anioły.
Po całodniowym śledzeniu Upadłej Anielicy doszłam do wniosku, że oni naprawdę są w sobie p uszy zakochani. Szczerze mówiąc nie myślałam, że wampir może potrafić kochać. Zawsze mi się wydawało, że jego wszelkie uczucia odchodzą wraz z przemianą i staje się bezlitosnym, krwiożerczym potworem.
Na szczęście żadne z nich przez cały dzień nie wyczuła mojej obecności. Wieczorem wróciłam wyczerpana do swojego apartamentu i zaś zastałam świeże kwiaty w pokoju. Na ich widok szeroko się uśmiechnęłam.
Powędrowałam do sypialni i znów moim oczom ukazał się widok Serafina. Czy mu się nigdy nie znudzi przychodzenie do mnie? Choć nie urywam bardzo mnie cieszył jego widok.
− Widzę, że dziś było spokojnie w mieście. – Odparł z uśmiechem i przeciągnął się na moim łóżku. – Przybyłem dziś do Ciebie z nieco innego powodu. Z Serafinami uzgodniliśmy, w jaki sposób pomożesz Lilianne odzyskać skrzydła. Musisz wpasować w ludzkie otoczenie i będziesz udawać człowieka. Aniołowie już się wszystkim zajęli. Będziesz chodzić na lekcje razem ze swoją podopieczną a w wolnym czasie chcielibyśmy, abyś zaprzyjaźniła się z Lilly. – Wyraz twarzy chłopaka stał się poważny i w jednej chwili usiadł na moim łóżku patrząc na mnie czułym i delikatnym wzrokiem. – Avalanno Darlo Jones wiem, że wystawiamy Cię na wielkie niebezpieczeństwo, ale obiecaj mi jedno. Uważaj na siebie. Twoje bezpieczeństwo jest dla mnie priorytetem, ale nie udało mi się przekonać do tego Serafinów. – Po tych słowach wstał i musnął delikatnie mój policzek.
Zaraz potem opuścił mój apartament i zostałam sama z myślami. Co miał na myśli Federico mówiąc mi, że moje bezpieczeństwo, jest dla niego najważniejsze? Co miał znaczyć ten gest przed samym jego wyjściem? Czyżby Serafin mnie kochał?
To przecież jest niedorzeczne. Serafinowie nie mogli wiązać się ze zwykłymi aniołami, inaczej tracili skrzydła, a tego na pewno bym nie przeżyła, jako anioł. Czy ja byłam zakochana w Federico?
________________________________________________________________________
________________________________________________________________________
Hej hej
Tak, więc wiem dużo rozdziałów na raz dodałam, ale po prostu musiałam przenieść bloga z innej domeny.
Mam nadzieję, że spodoba wam się ta historia.
To dopiero początek opowiadania, jednak mogę wam zapowiedzieć, że wydarzy się kilka kontrowersyjnych rzeczy.
Tak, więc zapraszam was wszystkich do komentowania wpisów i uważnego czytania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz