Nastąpił
nowy dzień. Podeszłam do swojej szafy i wyciągnęłam białą sukienkę do kolan na
krótki rękaw. Była już połowa maja, więc w Nowym Jorku zapowiadała się ładna
pogoda.
Z
każdą minutą byłam coraz bardziej spięta. Tak bardzo się bałam, że coś pójdzie
nie tak podczas mojej misji. Wiedziałam, że Serafinom zależy na powrocie
Lilianne, więc musiałam zrobić wszystko, aby nią do tego skłonić.
Poszłam
do łazienki i swoje długie ciemne włosy spięłam w koński ogon na czubku głowy.
Federico
wczoraj powiedział, że w szkole załatwią wszystkie formalności. Nie musiałam
się martwić, bo aniołowie zawsze dotrzymywały słowa.
Najpierw
poleciałam do domu Maddie i sprawdziłam, czy bezpiecznie i bez żadnych
większych trudności moja podopieczna dotrze do szkoły. W środku wyczuwałam
wielu Aniołów Stróżów.
Cóż
wiedziałam, że każdy z nich ma za zadanie pilnować konkretnej osoby. Jednak
tylko mi przypadała dodatkowa rola w tym świecie.
Nadal
nie wiedziałam, czym sobie na to zasłużyłam, ale Serafini podjęli taką decyzję
i nie miałam nic do powiedzenia w tej sprawie.
W
szkole przybrałam ludzką widoczną postać. Skierowałam się do sekretariatu. Tam
przywitała mnie starsza kobieta o długich blond włosach i smukłej sylwetce.
Miała miły i przyjazny uśmiech, jednak wyczuwałam, że nie była do końca taka
miła, jakby się wydawało. Miała szaro-zielone oczy i kilka piegów na swojej
pomarszczonej twarzy.
−
Ty pewnie jesteś Avalanna Jones. Mam nadzieję, że Ci się spodoba w naszej
placówce. Twoi opiekunowie prawni wspominali, że nie miałaś czasu na zakup
podręczników, więc przygotowaliśmy dla Ciebie pełen zestaw. – Powiedziała ze
sztucznym uśmiechem kobieta.
Podała
mi rozkład zajęć oraz plan szkoły z rozmieszczeniem różnych klas. Pierwszy
miałam angielski. Szczerze nie potrzebny był mi plan szkoły, bo wszystkie te
sale znałam na pamięć, ponieważ dużo czasu spędzałam w tej szkole podczas
pilnowania Maddie. Okazało się, że moi przełożeni załatwili wszystko w ten
sposób, że miałam lekcje razem z nią poza w-fem.
Nie
dziwiłam im się, przecież ktoś mógłby się wtedy domyślić, że człowiek nie może
być tak sprawny ruchowo, jak ja. Choć nie brakowało mi tej lekcji w rozkładzie.
Nawet za życia nienawidziłam w-fu.
Gdy
weszłam do klasy wszyscy spojrzeli na mnie nieufnie. Maddie szeroko się do mnie
uśmiechnęła i wskazała, abym zajęła wolne miejsce przy niej. Nawet nie musiałam
sterować jej umysłem, aby to zaproponowała.
Nagle
poczułam silny przypływ ciemnych emocji, które towarzyszyły wejściu Lilianne
wraz z jej chłopakiem, wampirem. Nie spodobało mi się to, bo liczyłam na trochę
inny obrót akcji.
Upadła
Anielica od razu mnie rozpoznała i spojrzała na mnie wrogim spojrzeniem.
−
Nie martw się. Ona tak reaguje na wszystkich nowych uczniów naszej szkoły, a ty
wydajesz się być całkiem sympatyczna. – Szepnęła pocieszająco Maddie.
Cicho
westchnęłam. Gdyby ona tylko wiedziała, w jakim świecie żyje nie podchodziłaby
do tego wszystkiego tak lekki sposób. Przecież nie miała pojęcia, że ten
chłopak zagraża życiu całej szkoły.
Wtedy
rozległ się dzwonek oznaczający początek lekcji. Nauczycielka przyszła
praktycznie od razu.
Wtedy
znów poczułam się, jakbym nadal żyła. Znów mogłam zaczerpnąć normalnego życia
osiemnastolatki, którą byłam przed samą moją tragiczną śmiercią w wypadku
samochodowym.
Tak
się zamyśliłam, że nawet nie zauważyłam, że właśnie skończyła się lekcja. Moja
podopieczna czekała, aż spakuję swoje książki.
−
Avalanna, co masz teraz? – Zapytała dziewczyna.
Wyciągnęłam
z białej torebki plan lekcji i podałam go dziewczynie.
−
Poza tym mów mi Ava. Avalanna brzmi Zbyt oficjalnie. – Powiedziałam z
uśmiechem.
−
Spoko. A poza tym wychodzi na to, że wszystkie lekcje mamy dziś razem, bo też
nie chodzę na w-f z powodu astmy. – Odparła uradowana Maddie.
Lilly
ciągle bacznie mnie obserwowała. Widziałam, że nie podoba jej się perspektywa
mojej obecności w tym miejscu.
Po
zajęciach Upadła Anielica od razu znalazła się przy mnie.
−
Wynoś się z tej szkoły. Powiedz Serafinom, że nigdy do nich nie wrócę i dajcie
mi święty spokój. – Powiedziała rozgniewana dziewczyna.
−
Lilianne proszę Cię, uspokój się. Ja wykonuję tylko swoje zadanie. Zastanów się
nad propozycją Aniołów. Im naprawdę zależy na twoim powrocie. – Powiedziałam do
dziewczyny i odeszłam w swoją stronę.
Znów
stałam się niewidzialna dla ludzi i podążyłam śladem swojej podopiecznej. Cały
czas rozmyślałam o sytuacji z Lilianne. Cóż będę musiała poświęcić więcej
czasu, aby zbliżyć się do niej. Mam tylko nadzieje, że wszystko pójdzie zgodnie
z planem Serafinów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz