wtorek, 27 maja 2014

Rozdział VIII – Nikt nie może dowiedzieć się o tym.

            Siedziałam w swoim niebiańskim apartamencie nad Nowym Jorkiem z Serafinem o imieniu Federico.
            Głównie rozmawialiśmy o planach sprowadzenia Lilianne z powrotem do nieba, jako anielicę śmierci, jednak wszystkie wydawały mi się nierealne.
            W pewnym momencie stało się, czego się nie spodziewałam. Leżałam właśnie na łóżku i myślałam nad innym sposobem przywrócenia Lilly do jej dawnych obowiązków.
            Wtedy Federico położył się obok mnie i wspierając się na łokciach spojrzał na mnie tymi pięknymi czekoladowymi oczami. Gdybym była człowiekiem w tej chwili na pewno był się zarumieniła. Jednak tego, co wydarzyło się później nie szło przewidzieć. Serafin pochylił się nade mną i delikatnie musnął moje usta, chwilę później wpił się w nie i trwaliśmy w takim zawieszeniu.
            Czy to dzieje się naprawdę? Ale to przecież nie miało prawa się wydarzyć. Gdy dowie się o tym Rada Starszych oboje stracimy skrzydła. Przecież Serafin nie może związać się ze zwykłym Aniołem, takim jak ja.
            Rada Starszych byli to wysoko postawieni Aniołowie. Stali jeszcze wyżej nad Serafinami i to oni zazwyczaj dokonywali tak zwanej egzekucji na aniele, czyli odrywali mu skrzydła.
            Mimo, że nie czułam jego dotyku doskonale odczuwałam jego uczucia w tym pocałunku. Przeważała w nich miłość, pragnienie i czysta namiętność.
            Wiedziałam, że to nie powinno się wydarzyć, ale moje własne uczucia były silniejsze ode mnie i zaczęłam oddawać pocałunki z takim samym oddaniem, jak Federico.
            Gdy w końcu się skończyliśmy się całować odsunęłam się, jak najdalej od Serafina, jak to było możliwe i ukryłam twarz we włosach.
            Anioł delikatnie ujął mnie za podbródek i skierował moją twarz w swoją stronę i odgarnął z niej moje długie ciemne włosy.
            − Avalanna, gdy ja jestem u Ciebie nikt nie jest w stanie nas obserwować. Nie musisz się obawiać, że ktoś się dowie o tym, co się tutaj wydarzyło. Ava przepraszam Cię. Wiem, że się boisz, ale od dawna nie czułem tego przy żadnej dziewczynie. Zrozum zakochałem się w Tobie w momencie, gdy weszłaś do sali, gdzie tłumaczyłem Ci twoje zadanie. Wiem, że jesteś wyjątkowa i dla Ciebie jestem w stanie zaryzykować utratę skrzydeł. Kocham Cię Ava. A dopóki jesteś przy mnie nikt nie jest w stanie dowiedzieć się, że coś nas łączy. Avalanna wiem, że Ty też coś do mnie czujesz, więc proszę daj nam szansę. Obiecuję, że nikt się nie dowie o tym i będziesz bezpieczna. Proszę. – Mówił to tak czułym i pewnym głosem, że uległam jego namowom.
            Skinęłam lekko głową, a Serafin przyciągnął mnie bliżej siebie i mocno przytulił. Czułam tą miłość bijącą od niego i teraz tylko to się liczyło.
            Niestety zrobiło się późno, a Federico musiał już wracać do swoich obowiązków.
            − Do jutra maleńka. Uważaj na siebie kochanie. Mam nadzieję, że w końcu przekonasz Lilianne do zmiany planów. – Powiedział z uśmiechem na twarzy Serafin i musnął na pożegnanie moje usta.
            − Do jutra Fede. Mogłabym jutro sobie zrobić krótką przerwę podczas opieki nad Maddie? Lonelai chciała mnie odwiedzić. – Powiedziałam patrząc na niego maślanym wzrokiem.
            − Zgoda kochanie do tej pory świetnie szło Ci zajmowanie się podopieczną, więc sądzę, że kilka godzin przerwy w czasie szkoły nic szkodzi, jeśli zostanie bez twojej obecności przy niej, ale pamiętaj masz telepatycznie sprawdzać, co się u niej dzieje. – Powiedział lekko Serafin.
            − Dziękuję. – Powiedziałam z uśmiechem, a Federico opuścił mój apartament.
            Położyłam się do łóżka i leżałam rozmyślając o planie przywołania Lilly do anielskiego porządku.
            Całą noc rozmyślałam i nic konkretnego nie wymyśliłam. Rano wstałam z łóżka i podeszłam do swojej szafy. Wyciągnęłam z niej białe przewiewne spodnie długości trzy-czwarte, białą dopasowaną bluzkę na krótki rękaw. Włosy zostawiłam tego dnia rozpuszczone.
            Wychodząc ze swojego apartamentu zabrałam ze sobą białą torebkę. Ruszyłam w stronę domu swojej podopiecznej. Dziewczyna jeszcze spała, więc postanowiłam nią obudzić. Weszłam do jej umysłu i podałam komunikat, że pora wstać.

            Maddie przeciągnęła się na łóżku i chwilę później otworzyła swoje oczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz